Złodziej z misją szczęścia. Ukradł drewno, bo… konstytucja mu kazała
RDLP Olsztyn
Niektórzy idą na siłownię, inni na jogę, a mieszkaniec gminy Lelkowo wybrał sobie… nielegalny tartak w państwowym lesie. Bo jak twierdzi - konstytucja daje mu prawo do szczęścia. A jego uszczęśliwiało rżnięcie drzew. Dosłownie.
Wszystko zaczęło się na początku roku, gdy leśniczy z nadleśnictwa Zaporowo zauważył, że drzewa znikają szybciej niż dobre ciasto z biurowej kuchni. Zgłosił sprawę straży leśnej, a ta wzięła się do roboty jak Bob Budowniczy po trzecim espresso.
Okazało się, że nasz „pomysłowy” obywatel postanowił zrobić sobie darmowe źródło drewna. Przez trzcinowisko zbudował prowizoryczną groblę i niczym w grze survivalowej wywoził drewno wózkiem. Piłą elektryczną ciachał drzewa, kroił na kawałki, robił z tego części konstrukcyjne i wszystko zgrabnie przewoził na swoją posesję. A wszystko to z gracją domowego majsterkowicza… i pod czujnym okiem monitoringu. Kamera go kochała, a on nie wiedział, że kręci sequel "Sami Swoi: Tartak Edition".
-Sprawca będzie musiał się teraz tłumaczyć przed sądem - mówi Adam Pietrzak z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Olsztynie. - Szykowany jest akt oskarżenia.
Na pytanie, dlaczego wycinał drzewa, facet odpowiedział bez zająknięcia: „Bo konstytucja mówi, że każdy ma prawo do szczęścia. A mnie to szczęście dawało.” No cóż, można by rzec: kreatywność level hard.
Efekt jego „szczęścia”? Szkoda na jakieś 2 tysiące złotych, groźba grzywny i raczej mało radosna przygoda w sądzie.
Na marginesie: tylko w zeszłym roku kamery leśne w regionie odnotowały 398 przypadków szkodnictwa leśnego. Czyżby więcej takich „szczęściarzy”?



Komentarze